Edward Dolnick wprowadza Czytelników w świat czarnego rynku handlu skradzionymi dziełami sztuki. Patrzymy na ten niezwykły świat z punktu widzenia agenta policji tropiącego utracone dzieła sztuki. To rzadka możliwość spojrzenia na pracę policji od strony działań operacyjnych. Charley Hill, policjant specjalnego wydziału Scotland Yardu, główny bohater książki jest postacią autentyczną, podobnie jak przedstawione historie głośnych kradzieży dzieł sztuki, jakie miały miejsce w końcu XX w. Głównym wątkiem książki jest sprawa kradzieży i odzyskania obrazu Edwarda Muncha Krzyk z Galerii Narodowej w Oslo, w 1994 r. Śledzimy działania miejscowej policji, widzimy jej bezradność. Dla Norwegów kradzieże, takie jak ta w Oslo, wywołują szok. Obnażają całą niedoskonałość ochrony i zabezpieczeń, których po prostu nie ma, bowiem... w Norwegii się nie kradnie. Z takim stwierdzeniem spotkałem się w rok po kradzieży Muncha, na konferencji Międzynarodowego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Muzeów, która odbyła się w Stavanger. Na uwagi o słabym zabezpieczeniu norweskich muzeów, które w trakcie kierowało wielu uczestników konferencji, odpowiedź była zaskakująca: O co wam chodzi. Przecież u nas się nie kradnie...Takie myślenie jest o tyle dziwne, że kradzieże w Galerii Narodowej w Oslo zdarzały się już wczesniej. W 1980 r., w biały dzień, został skradziony rysunek Rembrandta, w 1982 r. skradziono 8 obrazów, w tym dzieła Gauguina, Rembrandta i Goyi. Rok przed kradzieżą Krzyku, w biały dzień, wyniesiono z muzeum obraz Mucha Studium portretu. Dziwi zatem beztroska władz Galerii Narodowej. Charlie Hill wsławił się odzyskaniem w 1993 r. jednego ze skradzionych w Russborough Mouse pod Dublinem obrazu Vermeera Pani pisząca list i jej służąca. Dzieło Vermmera zostało zrabowane siedem lat wcześniej, w 1986 r. Pierwsza sznsa na odzyskanie obrazu pojawiła się w 1987 r. Niestety, błąd współpracującego z Hillem agenta FBI o mało nie zakończył się katastrofą. Skradzione pod Dublinem obrazy na kilka lat zniknęły z pola widzenia policji. Kolejny sygnał o obrazie Vermmera pojawił się w Istambule w 1990 r. Sprawa zakończyła się sukcesem dopiero w 1993 r. Kulisy jego odzyskania to pasjonująca historia swoistej gry w kotka i myszkę z przestępcami. Największym atutem książki Dolnicka jest analiza powiązań przestępców, którzy traktują skradzione dzieła sztuki jako zabezpieczenie transakcji związanych z nielegalnym handlem diamentami, czy narkotykami. W ich transakcjach dzieła sztuki są tylko wartościowym przedmiotem, który pozwala realizować inne cele. Czarnorynkowa wartość zrabowanych dzieł sztuki to około 10 proc. ich rzeczywistej wartości. Dlaczego złodzieje kradną, skoro mogą zarobić na zrabowanych dziełach zaledwie kilka procent ich wartości? Po pierwsze dzieje się tak dlatego, że ryzyko jest małe, a zarobek wysoki. Chwila strachu i pół czy milion dolarów można zainkasować, nawet jeśli jest to zaledwie kilka procent wartości skradzionego dzieła. Po drugie - motywem przestępców jest nie tylko potencjalny zysk. To również chęć popisania się przed innymi czy czytania wielkich nagłówków w prasie lub słuchania o swoich wyczynach w telewizji. Skradzione dzieła sztuki krążą po całym świecie. Drogi, jakie potrafią pokonać, zaskakują nawet doświadczonych policjantów. Przykładem jest obraz Picassa, skradziony przez gangsterów we Francji, którzy sprzedali go innej grupie przestępczej w Amsterdamie, a ci z kolei odsprzedali go handlarzom narkotyków w Turcji, gdzie służył jako zaliczka za transport heroiny. W miesiąc po przekazaniu książki do wydawcy, złodzieje okradli Muzeum Muncha w Oslo i zrabowali inną wersję Krzyku. Dolnick krótko to podsumował: Sztuka i złodzieje dzieł sztuki nie należą do przeszłości. Są tu i teraz, na pierwszych stronach gazet, w Polsce również. Wszyscy o tym powinni pamiętać. |